czwartek, 19 września 2013

Rozdział 14

***miesiąc przed rozpoczęciem roku***
Fiby, siedziała właśnie z Cedrikiem, w pokoju, kiedy przez okno wleciała, niewielkich rozmiarów sówka.
-To do Ciebie- Powiedział Cedrik, podając list dziewczynie, która natychmiast go otworzyła.

Cześć Fiby.
Mam nadzieję, że wakacje mijają ci dobrze. U nas nie jest źle. Ale mam do Ciebie prośbę, może odwiedziłabyś na na chociaż dwa ostatnie tygodnie wakacji. Będę bardzo się cieszył, jeśli przyjedziesz.
                                                                                                                                       
                                                                                                                                                 *Fred*

-I co tam?- Zapytał po chwili Diggory
-Cedrik......- Zaczęła, ale chłopak, przerwał, jej pocałunkiem.
-No już, jedź do tych swoich przyjaciół.
-Dziękuję.-Po czym niemal natychmiast wzięła się do pakowania. Zajęło jej to mało czasu (jakieś 15 minut)
-To pa, i dzięki, za wszystko.
-Cześć słońce.- Cedrik pożegnał ją ciepłym pocałunkiem, a Fiby, żeby dostać się do domu bliźniaków użyła sieci Fiuu.
-Fiby!- Krzykną Fred, który właśnie wraz z Georgem siedział na zewnątrz.
-Fred!- Odpowiedziała mu i mocno się do niego przytuliła, George również wstał, podając Fiby rękę.
-Wiedziałem, że przyjedziesz.
-No po twoim liście, jakżebym mogła nie przyjechać?? Widzieliście Kate?
-Zapewne siedzi w pokoju i pisze list do Terenca.
-No tak.... Co by innego?- Zapytała trochę ironicznie Fiby. Kiedy weszła do domu, z szerokim uśmiechem powitała ją Pani Weasley.
-Witaj, kochana, Fred mówił, że przyjedziesz.
-Dzień dobry. To miło, że wspominał. Przepraszam, ale gdzie jest Kate?
-Na górze w pokoju, chyba pisze list.
-Dobrze, dziękuję.- Fiby weszła do pokoju, w którym siedziała Kate nad kartką papieru.
-A do kogo to się tak zaciekle pisze??
-Fiby!
-Cześć Kate, co tam u Ciebie?
-U mnie po staremu.
-Nadal nie rozmawiasz z Woodem.
-Nie odkąd się dowiedział, że chodzę z Terencem, nie chce ze mną rozmawiać.
-Oh, wy się kiedyś pogodzicie???
-Nie wiem, ale myślę, że kiedyś tak.
-Oj, te wasz problemy.
-No. Fiby, jak u Ciebie?- Zapytała Kate, śmiesznie poruszając brwiami.
-Kate...... Wszystko normalnie.-Dziewczyny do końca dnia siedziały w pokoju. Rozmawiając na temat Cedrika i Terenca, wieczorem wychodziły z bliźniakami na zewnątrz często trenując Quiddicha

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 13

Nareszcie nadszedł czas wakacji, jednak te wakacje jakoś szybko mijały, tak zdecydowanie szybko, Kate pisała listy do Harrego jednak ten nie odpisywał, jak się okazało nie tylko jej listu zwrotnego nie otrzymali też Ron i Hermiona, bliźniacy robili jakieś głupie kawały swojemu starszemu bratu Percy'emu. Panna Granger kolejny raz pokłóciła się ze swoim chłopakiem, z jakiego powodu? Z zazdrości oczywiście.
Dzisiaj Kate wstała wcześnie, śniło jej się coś ale nie pamiętała co, próbowała sobie przypomnieć ale nic z tego nie wyszło, nagle przypomniał jej się jeden fakt, który Emmelina miała jej wyjaśnić ale zawsze to przekładała, Potter szybko ubrała się i zeszła do salonu.
-Emy?- odezwała się nie mając pojęcia od czego zacząć
-Tak, o co chodzi?- uśmiechnęła się zachęcająco
- Syriusz.- te imię sprawiło, że natychmiast uśmiech zniknął jej z twarzy, Syriusz Black był jej przyjacielem tak samo jak rodzice Potterów, Peter Pettigrew i Remus Lupin.
-musisz mnie męczyć znowu
-wierzysz, że zabił Pettigrew i zdradził moich rodziców?- nie odpowiedziała -Ja nie.
Kate dobrze pamiętała jak ją wyciągnął z domu w którym Voldemort zabił jej matkę i ojca oraz próbował zabić ją i jej brata ale to mu się nie udało a rodzeństwu pozostały tylko blizny na czole w kształcie błyskawicy, Syriusz nie mógłby tak udawać.
-Ykhm Kate, Molly zaprosiła cię do nich
-Jasne, przynajmniej ode mnie odpoczniesz
-nie opowiadaj głupstw, po prostu to jest dla mnie męczący temat.

*****
-Jak to Charlie nie przyjedzie?!?- oburzyła się Kate gdy Fred jej powiedział, że ich starszy brat nie spędzi wakacji w norze, Charlie Weasley wyjechał by badać smoki w Rumuni miał każde wakacje i święta spędzać w domu rodzinnym ale niestety wyszło inaczej.
-przykro mi Kate.....mogę cię o coś zapytać?
-Jasne, więc co chcesz wiedzieć?
-Ty z Higgs'em to na serio czy żeby wkurzyć Wooda?
-Jak bym chciała wkurzyć Olivera to bym wymyśliła coś innego, niż chodzenie z jednym by wyprowadzić z równowagi drugiego, nie jestem taka i ty dobrze o tym wiesz, nie?
-wiem, że stać cię na wszystko.
- A co z Fiby myślałam, że jest już u was?
- Nie, wakacje spędza u Cedrika
- I co nawet na tydzień nie zaszczyci nas swoim towarzystwem? - zapytała Kate  na co Fred tylko pokręcił głową
-Pięknie, chłopak a gdzie przyjaciele?
-Już nawet na to uwagi nie zwracam, zaraz w ogóle nie będziemy się spotykać bo Diggory.
-Na brodę Merlina ile George będzie jeszcze odgnamiał ten ogród
- ciesz się, że ja jestem- odparł
-ow Freddie bardzo się cieszę- przytuliła go
-uważaj bo powiem twojemu chłopakowi i będzie zazdrosny
-nie zaczynaj, chociaż ty proszę
- dobrze- nagle do pokoju wleciała sowa, a należała ona do Charliego, Kate szybko wzięła od niej list

Droga Kate

Bardzo cię przepraszam, że nie poinformowałem cię wcześniej, że nie spędzam wakacji u moich rodziców, ale mamy tu urwanie głowy, mówię ci smoki są cudowne, naprawdę a poza  tym słyszałem, że chodzisz z tym szukającym Slytherinu, pewnie teraz myślisz że będę ci robił wyrzuty bo to ślizgon jednak nie zamierzam cię pouczać czy coś w tym rodzaju, masz swój rozum i na pewno wiesz co robisz a jako rekompensatę za to że nie ma mnie teraz w norze zapraszam cię do mnie na święta, mam nadzieję że Emy się zgodzi

Pozdrawiam
Charlie
-Co napisał?- zapytał po chwili Fred
-nic specjalnego, nie jest wymagana twoja znajomość tego listu- uśmiechnęła się szeroko w kierunku rudego przyjaciela ......

piątek, 13 września 2013

Rozdział 12

Gdy Fiby poszła pogadać ze swoim chłopakiem, Kate ruszyła w stronę dziedzińca transmutacji, jednak drogę zastąpił jej nie kto inny jak ślizgon Terrence Higgs
-no a teraz możemy pogadać ?- zapytał
-Terrence ja...
- tym razem z czego musisz pomóc Harremu, bo wiesz jak ostatnio miałaś pomagać mu z eliksirów to on siedział w bibliotece ze swoimi przyjaciółmi i jakoś nie wyglądał na takiego, który się gdzieś śpieszy- Potter w tym miejscu zatkało mogła wymyślić inną wymówkę- zajmę ci dosłownie chwilkę
-dobrze
- to na początek dlaczego mnie unikasz?
-nie unikam cię.- powiedziała obojętnie
-a jak cię pocałuję to oberwę?- Kate kolejny raz zatkało
-nie dowiesz się jeśli nie spróbujesz- chłopak na zachętę nie czekał natychmiast wykonał swój zamiar
- co powiesz jak się ciebie zapytam o chodzenie?
-odpowiem ''tak''
-naprawdę?- Higgs podniósł ją i zakręcił wokół własnej osi...
- puść mnie idioto - powiedziała Kate śmiejąc się
-to ja cię kocham a ty mnie wyzywasz, no ładnie
-zaraz mam numerologię....

*Na obiedzie*
-Hej, i jak pogodziłaś z Diggorym???- Kate zaczepiła Fiby.
-N... nie, ja nie wiem, co robić. A jak u Ciebie?- Potter uśmiechnęła się do niej znacząco.
-Wiedziałam!!!
-Pff.....
-Nie żadne pff, tylko tak!- W pewnej chwili, do sali wpadł Diggory.-J....ja już pójdę.
-Ok. Pa i powodzenia!- Krzyknęła za nią. Fiby wyszła z wielkiej sali. Zaczęła iść w stronę Salonu Gryfonów. W pewnej chwili, ktoś złapał ją za nadgarstek, a był to nie kto inny jak Cedrik Diggory.
-Nie masz mi nic do powiedzenia?- Dziewczynie kompletnie odebrało mowę. Nie spodziewała się, takiego obrotu wydarzeń.
-Ja, nie.... Bo ja...- Nie miała pojęcia co powiedzieć.-Najpierw robisz mi awantury i gadasz jak najęta, a teraz co?- Powiedział z lekką złością.
-Ja... Cię przepraszam. Nie chciałam-Znowu spróbowała odejść, ale chłopak jej na to nie pozwolił.
-Nawet nie próbuj.
-Czego ode mnie oczekujesz?
-Wyjaśnień!
-Co mam ci wyjaśniać? Mam ci wyjaśnić, to, że byłam zazdrosna?! Że, wybacz mi, ale jeśli widzę ładniejszą dziewczynę, z kimś kogo kocham, to jestem. Zła?!- Chłopak przyciągną ją do siebie bliżej i pocałował.
-Tak właśnie to masz mi wyjaśnić..... Kocham cię.
***22.30***
-Kate a, gdzie ty wybywasz?????
-Idę do Terrenca.
-Kate!!! Chcesz, żeby Gryfoni, stracili, kolejne punkty?
-Nic, nie stracimy, bo mnie nie przyłapią.
-Jak uważasz.
-Paaaa
***Chwilę później***
-Kate- Uśmiechną się do niej Ślizgon  Po czym ją pocałował.
-Cześć.
-Tylko cześć?
-Cześć misiu.
-Tak lepiej. Chodź ze mną.
-Gdzie???
-Zobaczysz. Chodź.
-Nie lubię niespodzianek
- Wie.... -nagle urwał, z klasy niedaleko ich wyłoniły się dwie postacie byli na coś wkurzeni, a tymi postaciami okazali się Harry i Ron..
-Harry co ty robisz o tej godzinie poza sypialnią, nie wiesz że nie wolno się pałętać uczniom o tej godzinie po zamku?
-my...yyy...właśnie wracaliśmy z... biblioteki- zaczął się plątać
-dobrze wracajcie  jak najkrótszą drogą do salonu Gryfonów, jak nie to będę wiedziała, mam całkiem dobre kontakty z duchami i portretami.... jasne?
-Tak- odpowiedział ze spuszczoną głową- dobranoc- dodał i odszedł
- jak myślisz co tu robili -zapytał Terrence z dziwną miną
-nie wiem....ale się dowiem

* 2 miesiące później*
 Te dwa miesiące minęły normalnie, już nawet było mniej kłótni pomiędzy Kate a Oliverem, właściwie to wcale się do niej nie odzywał odkąd się dowiedział, że chodzi z Terrencem, Fiby przez ten czas 3 razy pokłóciła się z Cedrikiem ale szybko się godzili, roiło się też od dowcipów Freda i George, regularnie chodzili na herbatkę do Hagrida. Kate parę razy w tygodniu otrzymywała listy od Charliego z czego Higgs był niezadowolony.....
Był deszczowy czwartek panna Potter właśnie szła w kierunku sali, w której miała się spotkać z Terrencem, nagle zza rogu wybiegła Hermiona
-Ha....Harry jest w skrzydle szpitalnym- powiedziała zdyszana
-Co!?!- natychmiast ruszyła w kierunku skrzydła gdy tam się znalazła zobaczyła nieprzytomnego brata, obok niego stał Dumbledore, McGonnagall  i Pani Pomfrey
Kate usiadła na łóżku, dowiedziała się, że Voldemort próbował wykraść kamień Filozoficzny, który był schowany na 3 piętrze...
Minęło parę dni Kate jak tylko miała wolne siedziała przy Harrym, dziś było tak samo, właśnie zakończyła się lekcja zielarstwa, kiedy weszła do skrzydła szpitalnego jej oczom ukazał się widok, który bardzo ją ucieszył, Harry siedział na łóżku uśmiechnięty.
-Harry, jak się cieszę że się obudziłeś, dobrze się czujesz?
-Tak wszystko w porządku....Kate?
-Słucham?
- Myślisz, że Voldemort wróci do szkoły?
-Sądzę, że jakoś będzie próbował się tu dostać, ale dopóki jest profesor Dumbledore to nie ma się czego bać ...

czwartek, 12 września 2013

Rozdział 11

-Słuchaj... yyy...nie mogę muszę...- zaczęła się jąkać-  obiecałam, że pomogę Harremu w eliksirach- wypaliła
- co? ty nienawidzisz eliksirów...
- dla rodzeństwa robi się wyjątki... przepraszam muszę już iść
- zajmę ci tylko chwilkę
-naprawdę nie dzisiaj
-to kiedy?
-nie wiem pa
Katy chcąc czy też nie musiała się udać do salonu Gryffindoru, przy kominku siedzieli Oliver i Lee, ten pierwszy nawet nie wymienił z nią spojrzenia, tępo wpatrywał się w ogień w kominku a Jordan ciepło się do niej uśmiechnął i poklepał miejsce obok siebie, dziewczyna od razu usiadła obok przyjaciela.
- od kilku dni dziwnie się zachowujesz... coś się stało- zapytał ciemnoskóry chłopak po chwili
-nie wszystko w porządku
- trochę cię już znam i....
-dobrze ja ciebie też znam, a teraz jeśli pozwolisz ja pójdę spać, dobranoc - powiedziała choć wcale jej nie chciało się spać, po prostu nie miała ochoty na ''przesłuchanie'' gdy weszła do dormitorium dziewczyn z trzeciego roku zobaczyła zapłakaną Fiby
- coś się stało?- zapytała
-nie, coś mi wpadło do oka- odpowiedziała ocierając łzy a Katy się zaśmiała
-coś z tym krukonem?
-Katy, on jest puchonem- pouczyła przyjaciółkę
- może być..więc- Granger wzięła głęboki wdech po czym powiedziała
-jestem chyba zbyt zazdrosna...widziałam jak rozmawiał z jakąś dziewczyną, ładna była, śmiali się ale w końcu  to była tylko rozmowa taka koleżeńska.. nie?  a ja mu zrobiłam awanturę i kazałam nie pokazywać się na oczy przez najbliższy miesiąc a teraz tego żałuję
- no to nieźle
-ta nieźle
- powiedz, że po prostu poniosły cię nerwy
- nie wiem.... chyba już pójdę spać 
-jasne. Dobranoc.
-Dobranoc.- Jednak dla Kate noc nie była taka ,,Dobra" jak jej tego życzyła przyjaciółka. Przez długi czas rozmyślała o przystojnym Ślizgonie. Jednak pełna obaw na temat jutrzejszego dnia zasnęła.
***Następnego dnia, Sobota, Śniadanie***
-A no ten, widzieliście Fiby???
-Ciągle jest w sypialni, chyba nie ma co liczyć na jej obecność.- Odpowiedziała Kate, wciąż zwrócona w stronę stołu Ślizgonów.
-A ty co?! Skarbu tam szukasz?-Warkną na nią w pewnym momencie Wood.
-A nawet jeśli to co? Tatuś zabroni??- Po tych słowach Oliwer po prostu wstał i wyszedł.
-Dobrze mu tak- Syknęła.
-T... to ja pójdę zobaczyć co u Fiby.-Wyrwał nagle Fred.
-Taaaaaak, ja chyba pójdę upilnować, żeby Wood nie zrobił, żadnej głupoty.- Odparł George i tak samo jak jego bliźniak o prostu wstał i wyszedł. Gryffonka, została sama, ale nie na długo, bo w pewnej chwili, do slai weszła Granger.
-Hej... I jak tam?-Zapytała przyjaciółkę siadając koło niej.
-Po prostu świetnie. A jak u Ciebie?
-A no genialnie. Idziesz?- Po czym obie dziewczyny wyszły z sali.
-Masz zamiar z nim pogadać?- Zapytała Fiby, kiedy nagle zobaczyła Terenca idącego nie opodal ich.
-J..ja nie wiem, chyba nie...... A ty?-Zwróciła się do przyjaciółki gdy ujrzała Cedrika, wychodzącego tuż za rogiem.
-Nie wiem..... Chyba tak.
-To powodzenia.
-Nawzajem.

środa, 11 września 2013

Rozdział 10

Tydzień minął dość spokojnie, nie licząc kilku sprzeczek pomiędzy Woodem a Kate.
***Tydzień później, Sobota, Śniadanie***
-To co macie dzisiaj w planach?- Zapytał George przytłoczony już tą całą sytuacją.
-Ja idę chyba to Hagrida- Powiedziała spokojnie Potter
-Będę opracowywał nowe taktyki na przyszły rok- Wydukał Oliver patrząc wymownie za rudą gryfonkę.
-Ty Fiby?
-Ja się idę spotkać z Cedrikiem, a potem idę z Hermioną do biblioteki. A wy?
-Hmm... My idziemy wkręcać Rona- Odpowiedzieli jej równo bliźniacy.
-Widzę szlamy w Hogwarcie jednak się zdarzają- Granger rozpoznałaby ten głos nawet na końcu świata. Była to znienawidzona Sue Malfoy, dziewczyna czystej krwi, która tak samo jak jej ojciec, nie tolerowała osób takich jak ona.
-Sue- Syknęła dziewczyna, po czym odwróciła się i wstała- Jeśli chcesz rozmawiać na ten temat to chodź na korytarz.- Syknęła.
-A co boisz, się, że ktoś usłyszy, jaką to paskudną szlamą jesteś?!- Wykrzyczała. Fiby zacisnęła ręce w pięści, a do oczu natychmiast napłynęły jej łzy.
-Dziewczęta! Proszę o natychmiastowy spokój! Malfoy, do swojego stołu.- Spojrzała na nią karcącym wzrokiem McGonnagall..
-Wszystko ok?-Zapytała w pewnym momencie Katy
-Tak. To pa- Powiedziała chłodno Fiby, po czym wstała i odeszła.
 -Ciekawe o co im poszło.- Powiedział George, kiedy już wyszli z sali.
-Nie wiem, ale ja też już pójdę- Odpowiedziała im, kiedy do sali, wpadł dobrze znany jej ślizgon.
-Pa!-Krzyknęli równo, ale była już za daleko...

***Następnego dnia***
-Hej, gdzie wczoraj wybyłaś?- Zagadał Kate, Lee na lekcji zielarstwa.
-Ja musiałam coś załatwić.
-Yhm...
-Oj dobra, byłam w dormitorium.
-A czemu uciekłaś?
-Bo tak. Możemy skończyć ten temat??
-Spokojnie, nie bulwersuj się tak.- Lekcja odbywała się ze Ślizgonami, dla, niektórych (zwłaszcza Kate) ciągnęła się ona w nieskończoność. Pod koniec lekcji do Rudej Gryfonki podszedł Terrence.
-Chciałem z tobą pogadać.....


niedziela, 8 września 2013

Rozdział 9

***Po meczu***
Kate szybko pobiegła, do skrzydła szpitalnego, gdzie przebywał Terrence, ku jej miłemu zaskoczeniu, zobaczyła go siedzącego na łóżku.
-Hej, ja, bo ja chciałam, z tobą porozmawiać.- Powiedziała patrząc na niego niepewnie, chyba pierwszy raz na prawdę potrafiła zachować powagę.
-Słucham?- Powiedział chłodno.
-Ja cię chciałam trafić, to nie... Bo ja przepraszam- Ostatnie zdanie Kate wyszeptała. Chłopak uśmiechnął się do niej pobłażliwie, chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył,bo do sali wpadł przerażony Oliver.
-Kate!-Warknął- Co ty sobie myślisz?!-Krzyknął.
-Nie krzycz na mnie!- Zaczęła dziewczyna
- Przez Ciebie możemy zapomnieć o pucharze.
-Zdyskwalifikowano was?- Wtrącił nagle Terrence.
-Tak-Wycedził przez zęby.- Następnym razem wylecisz z drużyny Potter!
-To moja wina- wyjąkał chłopak.
-Nie, wcale nie, to ja. Mniejsza, jak ty się czujesz?
- już w sumie jest dobrze- odpowiedział Higgs gdy Oliver wyszedł ze skrzydła szpitalnego
-mogę ci to jakoś wynagrodzić?
-właściwie to tak- tajemniczo się uśmiechnął
-w jaki sposób?
-pocałuj mnie- odparł, a jego twarz wyrażała powagę i ....strach? Kate się chwilę zastanawiała po czym wykonała jego rozkaz, jednak dość szybko go przerwała i po prostu wyszła ze skrzydła i skierowała się w kierunku salonu Gryfonów, nie wiedziała czy zrobiła dobrze, ale też nikomu nie mogłaby o tym powiedzieć, Fiby boi się ich reakcji na jej związek z puchonem, co by było jakby się dowiedzieli o tym, że Potter całowała się ze ślizgonem, w końcu stanęła przed portretem Grubej Damy, wypowiedziała hasło i weszła, w salonie siedział Wood, bliźniaki, Angelina i Fay Dunbar ich koleżanka z roku
-Gratulacje, nasza drużyna przez ciebie nie zagra naprawdę super jesteś naprawdę zdolna, drużyna zdyskwalifikowana po pierwszym treningu  to przejdzie do historii- powiedziała Fay machając głową jak wariatka, która uciekła ze św. Munga
- mi się chyba wydaję Dunbar, że ty nie grasz w naszej drużynie, choć możesz teraz zacząć,  jeśli przejdzie do historii to się bardzo cieszę bo przejdzie też ten przez którego do historii przeszedł, czyli ja, chociaż nie muszę mnie już wszyscy znają JAKO DZIECKO POKONAŁAM LORDA VOLDEMORTA, DOKONASZ CZEGOŚ LEPSZEGO MIESZAŃCU? naucz się wreszcie że do lepszych trzeba się odnosić z szacunkiem...odchodzę z drużyny. Fay prychnęła szyderczym śmiechem
-Z niczego nie odchodzisz! - krzyknął Wood
-Zrobię co będę chciała!- Po tych słowach oboje trochę się uspokoili.
-Nie! Nie będziemy szukali nowej ścigającej, a twój brat? Jaki ty mu dajesz przykład?
-Od mojego brata wara!!!!- Po chwili do dormitorium weszła Fiby.
-Nie drzyjcie się tak jeśli łaska, bo to nic nie da. A i nie żeby coś ale idzie tu Minerwa.
-Ale to jej wina, jakby trochę panowała nad emocjami to by się nic nie stało!- Warknęła Dunbar.
-Bo ty w tej sprawie masz najwięcej do powiedzenia!- Krzyknęły równo obie gryfonki
-Spokój!!! Wszyscy się natychmiast uspokójcie!- Zza pleców dobiegł ich głos starszej kobiety.- Zachowujecie się jak rozpuszczone bachory! Uczę w tej szkole od wielu lat i nie widziałam, żeby ktoś tak się zachowywał!!! Odejmuję Gryfonom 130 punktów! Mam nadzieje, że jesteście z siebie dumni! A i panno Granger, pan Diggory cię szuka.- Po czym odwróciła się  wyszła.
-Dzięki Potter- Syknęła Fay
-Oh, zamknij się w końcu.-Warknęła na nią.
-Gratuluję wam. Pa.- Powiedziała spokojniej Fiby i wyszła.
-Ja też już pójdę- Warkną Wood, i poszedł w stronę sypialni. W salonie została już tylko Kate.
Nadeszła pora obiadowa. Wszyscy przebywali już w wielkiej sali.
-Z powodu dzisiejszych wydarzeń. Dyskwalifikujemy drużynę Gryfonów. W tym roku, nie zagracie już ani jednego meczu.-Powiedział Dumbledore stojąc za kontuarem.

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 8

Fiby weszła do dormitorium gdzie powitała ją Kate
-Jak było? -zapytała się jej przyjaciółka
-normalnie, a jak miało być?
- no wiesz- w tym miejscu śmiesznie poruszyła brwiami
-Kate, opanuj się !-zaśmiała się Granger
- no dobra, masz mi wszystko opowiedzieć
- chodzę z nim- szepnęła
-co?? Po mleko rozumiem
-Kate, możesz być chociaż przez chwilę poważna?
-Tak- Gryfonka zrobiła poważną minę jakby była ministrem magii
-Idę spać
-eej, ale jak razem?
-normalnie
-dobranoc
-noc dobra idę powiedzieć chłopakom
- ani mi się waż- i z prędkością światła znalazła się przy drzwiach
-spokojnie, pytałaś się o jednorożce?
-NIE- warknęła- a teraz jeśli pozwolisz to pójdę spać.

***Następnego dnia***
Kate wstała dość wcześnie zeszła do salonu gdzie siedział już Oliver
-cześć  mała
-Nie mów do mnie mała- syknęła i usiadła obok niego
-Jesteś młodsza ode mnie- powiedział spokojnie
-tylko o dwa lata
-miałaś być grzeczna- zagroził palcem
-Oliverku jestem grzeczna- uśmiechnęła się słodko
-i ma tak  zostać, to co się stało, że stara Kate Potter wstała tak wcześnie
-Milutki nie ma co
-uczę się od najlepszych
- dziękuje, kiedy idziemy na trening?
-Jak wszyscy zejdą- po tych słowach zszedł na dół Fred
-Widzieliście Fiby, muszę się zapytać o pewien eliksir
-śpi- odpowiedziała Kate- o jaki eliksir ci chodzi
- rozśmieszający, chcemy dolać go Percy'emu
- zaraz powinna się obudzić, w końcu za pół godziny trening

**pół godziny później**
Gryfoni właśnie szli na boisko, a tam właśnie trening mieli ślizgoni
-Flint- ryknął Wood
-co jest?
- boisko dzisiaj jest dla nas
-pomieścimy się
-Oliver właściwie co nam szkodzi- próbowała go namówić Kate
-Dobra
Na początku było normalnie ale to nie trwało długo, Marcus zabrał pałkę Derrickowi i odbił tłuczka w stronę Georga lecz ten zrobił unik Kate nie została dłużna odbiła tluczka w stronę Marcusa a tym razem on zrobił unik a tłuczkiem oberwał Terrence

Rozdział 7

-Mamy szukającego- powiedział radośnie Wood
-Kogo- zapytała Kate
- a no twojego brata- odpowiedział
-naprawdę- ucieszyła się Fiby
- jasne, że tak, moja krew- stwierdziła mało skromnie Kate
- Mam teraz zajęcia z Quirrelem- jęknął zawiedziony Wood
-Uuu Oli się boi profesora Qiurrela- zaśmiała się Potter
-zaraz zawiśniesz na jednej z pętli
-ale ty się dowcipny zrobiłeś- stwierdziła nie wzruszona a Wood wstał
- Wstań Potter- niemal rozkazał jej
- Dlaczego miałabym to zrobić
-boisz się?- zadziornie uniósł brew
- chyba ty- odpowiedziała i wstała zgodnie z jego rozkazem, a ten ją przerzucił przez ramię i zaczął się kierować w stronę wyjścia
- idziesz z nami?
- jeszcze nie zjadłam- odpowiedziała Fredowi- przyjdę później
Cała roześmiana trójka wyszła za Kate i Oliverem a Fiby w spokoju dokańczała obiad nagle za sobą usłyszała znajomy głos, obejrzała się a za nią stał chłopak którego spotkała w pociągu .
- Mogę się dosiąść- zapytał
-yyyy...tak...j-jasne- wydukała, nie wiedziała co się z nią dzieje gdy on jest w pobliżu
- Dlaczego siedzisz sama
-chciałam troszkę posiedzieć sama
-to może przeszkadzam
- nie -odpowiedziała szybko i  się uśmiechnęła
-to dobrze , masz słodkie dołeczki w policzkach gdy się uśmiechasz - powiedział śmiesznie akcentując każde słowo
- dziękuję-  po tych słowach wbiegła Kate
- ratunku Wood mnie goni...chyba przeszkodziłam- powiedziała puszczając oko do Cedrika, a Granger rzuciła jej spojrzenie godne Snape'a.
-muszę iść- stwierdziła smutno Fiby
- przyjdź o 17 pod bibliotekę - szepnął Diggory jednak sprytna Kate usłyszała jego wypowiedź
- będziecie rozmawiać o składzie eliksiru Euforii?- zaśmiała się
- chodź, i tak masz przypał z Woodem- syknęła Fiby
Ced pomachał dziewczynom na pożegnanie, a przed drzwiami czekała na Gryfonki niemiła niespodzianka a konkretnie wściekły Oliver
-Kate- wycedził
-O już nie Potter tylko Kate- powiedziała tak, że tylko Fiby ją usłyszała
- idziesz ze mną- powiedział do zielonookiej dziewczyny, wziął ją na ręce przy czym dostał mocnego kopniaka w brzuch
-Fiby- pisnęła dziewczyna lecz Gryfonka o mało co nie pękła ze śmiechu, Oliver z Kate doszli do boiska .
- Jeśli będę chciał to cię tam wrzucę- powiedział
- A co mam zrobić żebyś mnie nie wrzucił?- zapytała a chłopak mimo wszystko ją odłożył na ziemię
-masz być grzeczna, rozumiemy się panno Potter
- dobrze tato -uśmiechnęła się i cała trójka udała się do salonu Gryfonów gdzie czekali na nich Fred, George i Lee, którzy dziwnie się spojrzeli na Kate i obejmującego ją Olivera. Na zegarze wybiła godzina 16.
-muszę lecieć- pisnęła Fiby po czym wybiegła z salonu w stronę biblioteki za nią wybiegła Kate
-ej zapytaj się go o znaczenie jednorożców- zaśmiała się a Fiby dała jej mocną stójkę w bok
Potter poszła się przejść, nagle wpadła na kogoś już miała na niego nawrzeszczeć ale zobaczyła, że tą osobą jest Terrence Higgs szukający ślizgonów.Chłopak podał jej rękę, ''jaki ty się ładny zrobiłeś'' pomyślała
-Co taka zamyślona- zapytał
-Przez moją przyjaciółkę, nie ważne , wiesz muszę już iść
- wszystko w porządku, Kat?-
-Jasne, po prostu jestem zmęczona, wybacz muszę nie powiedziałam przyjaciołom że wychodzę będą się martwić
-Dobra to do jutra- uśmiechnął się do niej
*** w tym samym czasie***
Fiby przyszła pod bibliotekę gdzie już czekał na nią Cedrik, chciała go pocałować w policzek lecz on przechylił głowę i trafiła w usta
-Cedrik- wrzasnęła dziewczyna ale chłopak nie mógł się powstrzymać od śmiechu przez co ona sama się zaczęła śmiać
-No? Co?- Zapytał
-Nic...po prostu...-zacięła się, a puchon zaczął się znowu przybliżać do niej, Gryfonka postanowiła się nie ruszać i po chwili zatopili się w namiętnym pocałunku
- zostaniesz moją dziewczyną?
-nie..nie wiem... mało się znamy
-proszę
-dobrze 





wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 5

Nadszedł czas na obkupienie na nowy rok szkolny, Kate,Emiliana i  Weasleyowie udali się wspólnie na ulicę pokątną. Percy jak zwykle przeglądał jakieś książki, Charlie z Kate udał się do sklepu z przyrządami do Quidditcha, a bliźniaki poszli razem z Lee Jordanem do '' Magicznych Niespodzianek Gambola'' gdzie spotkali Fiby Granger ich przyjaciółkę ze szkoły. Gdy już wszyscy się obkupili. Udali się do ,,Dziurawego kotła".
-Ma ktoś ochotę na kremowe piwo?-Zaproponował Artur Weasley. Wszyscy pokiwali głowami.
-11 piw kremowych proszę.- Powiedział do niskiego, łysego i garbiącego się mężczyzny.
-Już się robi-Odpowiedział. Po chwili podszedł do ich stolika. Z kremowymi piwami.
 


                                                          ***Już w Hogwarcie***
-Dziś kwalifikacje....- Powiedziała rano rozradowana Angelina Johson. Stojąc w pokoju wspólnym Gryffonów. Po czym Alicja Spinnet oświadczyła, że chciałby być ścigającą.
 Po chwili, wszyscy byli już na boisku, gdzie czekało na nich dwóch mężczyzn, ubranych w stroje sportowe w barwach Gryffindoru. A był to nie kto inny jak Charlie Weasley i Oliver Wood. Szukający, oraz obrońca. Po kilku testach na sprawność kapitan Gryffonów ogłosił:
-Wszyscy poradziliście sobie, bardzo dobrze, ale całego domu do drużyny nie wykorzystamy. Tak więc do rzeczy. Pałkarze! Fred i George Weasley! Gratulacje! Dalej, Ścigający! Kate Potter, Angelina Johnson i  Fiby Greanger! Gratulacje! Treningi trzy razy w tygodniu, a teraz dziękuję wszystkim.- Po powrocie, do salonu, wszyscy rozmawiali tylko o pierwszym meczu. W końcu nadeszła pora obiadowa.
-Poczta!- ucieszył się Fred, w rzeczy samej nagle z sufitu porozlatywały się sowy z przesyłkami. Po obiedzie bliźniacy oraz reszta ich roku udali się do lochów gdzie odbywały się zajęcia z eliksirów, prowadził je profesor Severus Snape wysoki mężczyzna z zawsze tłustymi włosami. Iż przyszli trochę wcześniej to usiedli pod klasą, po pewnym czasie podeszło do nich dwóch chłopaków w ich wieku byli to: Adrian Pucey i Graham Mountage ze Slytherinu.
-słyszałem, że dostaliście się do drużyny- prychnął Adrian
-a więc dobrze słyszałeś- odpowiedziała spokojnie Kate
- ej Granger tylko może powstrzymaj się od dotykania kafla bo my nie chcemy się szlamem zarazić- zaśmiał się razem z Mountagem, Kate się zerwała z miejsca już myśleli że ślizgoni oberwą jakimś zaklęciem, a ona podeszła bliżej do Puceya
-Nie wietrz  zębów bo zachorujesz- już miał jej coś odpowiedzieć gdy nagle za rogu wyłonił się Snape i weszli do klasy. profesor chwile rozglądał się po klasie po czym powiedział
-dzisiaj będziemy robić eliksir Euforii ja was dobiorę w pary więc Granger do Vaisey'a, Spinnet -Bole, Potter- Higgs....- kiedy już wszystkich dobrał w pary to powiedział-radzę dobrze przeczytać wskazówki, które znajdziecie na stronie 12 zaczynamy. Gryfoni nie byli zadowoleni ze swoich ''partnerów'' z tego co było widać ślizgoni w siódmym niebie też nie byli, jednak Kate nie przeszkadzało towarzystwo Terrence'a uważała go za najnormalniejszego ze Slytherinu, dobrze się ze sobą dogadywali i teraz postanowiła, że wykorzysta to
- wiesz może czy Pucey trafił do drużyny- zapytała się go cicho
-tak, Flint całą drużynę wymienił. Teraz są to wszyscy z naszego roku
-czyli kto?
-pałkarze to Bole i Derrick, ścigający Pucey i Mountage, bramkarz Bletchley a szukający to... ja
Podczas gdy Kate i Terrence urządzali sobie miłą pogawędkę Fiby musiała się użerać z Vaisey'em
-dodałam już pancerzyki chitynowe gumuchłonie
- cicho bądź szlamo
- za chwilę zaczniesz się cofać umysłowo.
***
Nadszedł październik czyli pierwszy mecz tym razem grali Gryffindor-Slytherin
- witam, witam na pierwszym meczu Quidditcha nazywam się Lee Jordan i będę komentował mecze-zagrzmiał głos Jordana, który ku swojemu zadowoleniu robił za komentatora-Pani Hooch wchodzi na środek aby zacząć mecz
-To ma być ładna i czysta gra, do wszystkich mówię- spojrzała wymownie w kierunku kapitana ślizgonów.-I mam nadzieję, że taka będzie, a teraz do dzieła- Po czym rzuciła kaflem do góry, który natychmiast przejął  Marcus Flint i poszybował w stronę bramki Gryffonów.
-Angelina, próbuje przejąć kafla i Ajjj!!!!!!! To musiało boleć!!- Gdy ścigająca Gryfonów próbowała odebrać kafla uderzył w nią tłuczek odbity przez Luciana Bole'a, gra toczyła się dalej.  Slizgoni wygrywali 10 punktami. Ślizgoni byli bezlitośni, Derrick i Bole każdego Gryffona obijali tłuczkiem, ale oni nie dawali za wygraną. Ślizgoni, nie pozostawali im dłużni. W pewnej chwili, tłuczek odbity od Bole'a uderzył w lecącą z kaflem, w stronę bramki przeciwników Fiby, tłuczek uderzył ją w tył głowy. Kafel wyleciał w powietrze a dziewczyna z ogromnym hukiem uderzyła o ziemie.
-Bole! Wrzasnęła Kate wyrywając jednemu z bliźniaków pałkę i odbijając w stronę pałkarza Slytherinu tłuczka, który uderzył go w głowę, na ten ''atak'' natychmiast odpowiedziała pani Hooch.
-Potter co ty robisz?!? Mogłaś go zabić, rzut wolny dla Slytherinu.
- Marcus Flint bierze kafla i szykuje się do rzutu- komentował mecz Lee- podlatuje i rzuca będzie trudny do obrony.. NIE WIERZĘ OBROŃCA GRYFONÓW OBRONIŁ, BRAWO Olivierze.....chwila  Charlie poprosił o przerwę - Gryfoni wylądowali
- Robią z nas miazgę- powiedział kapitan- gdzie byliście jak tłuczek zwalił Fiby- zwrócił się do bliźniaków
-pilnowaliśmy by drugi nie zwalił Kate- odpowiedział George
- Charlie przecież  dobrze idzie - powiedziała Kate
- przegrywamy -odgryzł się
- a ty w końcu byś rozejrzał się za zniczem- odparła lekko poddenerwowana
-dobra zrobimy tak- powiedział Charlie jakby nie słyszał wypowiedzi Kate- Fred i George została nam tylko jedna ścigająca więc macie latać wkoło niej, nami się nie przejmujcie, więc do dzieła.- odbili się od ziemi, tak jak kazał kapitan bliźniaki pilnowali by Kate się nic nie stało, w tym czasie strzeliła 3 brami ślizgonom, nie mineło 20 min a Charlie złapał znicza,  ścigająca nie czekając ani chwili dłużej popędziła do skrzydła szpitalnego gdzie zobaczyła nieprzytomną przyjaciółkę po 5 minutach obok niej zobaczyła resztę drużyny w tym Angelinę, która nie oberwała tak mocno jak Fiby.
***
 Ostatni dzień szkoły, praktycznie wszyscy zaczęli się schodzić do wielkiej sali na ucztę pożegnalną i rozdanie pucharu domów, kiedy już uczniowie wszystkich domów przyszli to wstał dyrektor by ogłosić krótką przemowę.
- I kolejny rok dobiegł końca, nie chcę wam przedłużać, więc puchar domu jak widzicie z dekoracji zdobywa Slytherin- ze stołu ślizgonów było słychać okrzyki radości, z innych domów tylko ciche buczenie - Tak, świetnie Slytherin a więc pałaszujcie ...
 ***

- Co tam jakiś puchar domów przecież my zdobyliśmy puchar Quidditcha, moim zdaniem to lepsze osiągnięcie- powiedziała Kate już w pociągu Hogwart- Londyn
- Może dla ciebie ale nie dla naszego ''braciszka'' do końca wakacji a nawet dłużej będzie gadał, że to przez nas Gryffindor nie zdobył pucharu domów.- odparł Fred
- Strzelam że masz na myśli Percy'ego- odezwała się Fiby
 - Jak dobrze nie mieć rodzeństwa- wtrącił się do rozmowy Lee- spokój, nie trzeba się niczym dzielić, Kate nie zastanawiasz się jaki jest twój brat?- zwrócił się do Kate
- Nawet bardzo, cieszę się że go w końcu zobaczę-powiedziała a pociąg zaczął zwalniać, tak jak się pewnie domyślacie byli już na peronie 9 3/4. Emmelina stała razem z Molly mamą bliźniaków, kiedy już mieli wychodzić zatrzymali ich rodzice Fiby.
-Tak sobie pomyśleliśmy czy może Kate, Fred i George nie przyjechaliby do nas na jakiś tydzień w wakacje -zapytała pani Granger.
-Chcecie?- zapytała Molly
-No jasne!!- odpowiedzieli chórem
- to świetnie jak coś to Fiby do was  napisze, do widzenia- odparła mama Fiby i tyle ich widzieli 


wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 4

*Rok później, przed rozpoczęciem klasy 2*
(Oczami Lee)
Ten rok, był pełen wrażeń, przypały spowodowane  głupimi pomysłami Freda i Georga. Właśnie sobie przeglądałem księgę zaklęć  gdy mój spokój zaniepokoiła mama .
-Lee listy do ciebie- trzymała w ręce pare listów, podała mi je po czym wyszła. Pierwszy był z Hogwaru przypomnienie kiedy odjeżdza expres - Hogwart i lista książek, następny był od bliźniaków

Drogi Lee

Jak tam wakacje? U nas ok. przyjechała Kate z Emilianą (jej matką chrzestną). Jak pewnie wiesz w tym roku będą eliminacje do drużyny, nasz brat Charlie został  kapitanem z tego co nam mówił to brakuje im pałkarzy i ścigających (Charlie jest szukającym a obrońca to Oliver Wood) my oczywiście będziemy pałkarzami, a pozycję ścigającej obiecał Kate.....

                                                                                                              Pozdrawiamy  Fred i George

Lee choć nie grał w quidditcha to chciał być komentatorem już nawet miał zapewnione że nim będzie obiecała to mu prof. McGonnagall, wziął do ręki kolejny listy były od Kate i Fiby panna Potter podniecała się że będzie ścigającą, a Fiby cieszyła się że rodzice kupią jej kota



(Oczami Freda i Georga)
Wakacje, mijają.... Z jednej strony to dobrze, bo znowu, mogliśmy zobaczyć, się z Fiby i Lee. Ale nie było tak źle, mogliśmy do siebie pisać. Pewnego dnia mama przyniosła nam kilka listów, jeden oczywiście z Hogwaru, na temat książek i takie tam. Drugi był z odpowiedzią od Lee


Hej, Fred, hej George.
U mnie też ok. Pozdrówcie ją ode mnie. Tak, wiem, wiele już o tym słyszałem. Cieszę się, że niedługo się widzimy. Lee.

Kolejny od Fiby:


Hej, chłopaki.
Co tam u was? Mam nadzieję, że wszystko ok. Macie pozdrowienia od moich... yy...... Od  Dayen i Roberta... Ciszycie się na nowe spotkanie z Flichem? Ja osobiście nie mogę doczekać kiedy przyjdą pierwszoroczniacy. To ja kończę pisać. Fiby :)



(Oczami Kate)
Szczerze mówiąc mam dość tych wakacji, brakuje mi przypałów z Flichem, Sanpem itp. Moje rozmyślenia. przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Do pokoju weszli bliźniacy.
-wiesz Emy, powiedziała że jesteśmy tacy sami jak twój ojciec i jego koledzy....
-więc tak sobie pomyśleliśmy żeby wykorzystać któryś z ich pomysłów
-nie znam tego za dużo na przykład urządzili imprezę w bibliotece bo moja mama powiedziała że nie może na niej być ponieważ ma dużo nauki....
-Ekstra chciałbym zobaczyć minę pani Prince....... w tym momencie do mojego pokoju wpadły trzy sowy od Lee, Fiby i Hagrida

 Droga Kate
Ufam żeś zdrowa, ,mam nadzieje że jak wrócisz do szkoły to przyleziesz odwiedzić starego kumpla....Tak  Charlie mi powiedział że zostaniesz ścigającą widzę że krew ojca daje się we znaki może nie wisz ale on tyż był ścigającym no to powtarzam masz odwiedzić mnie...
                                                                                                                                               Hagrid
natychmiast wziełam sie za odpisywanie


Kochany Hagridzie
Tak wszystko ze mną w porządku, widzę że nasz uroczy Charlie Weasley nie umie trzymać buzi na kłódkę....ale  nie ważne a jeśli chodzi o odwiedziny to już możesz szykować ciasteczka dla mnie, wodę na cherbatkę też wstaw
                                                                                                                                      Kate

(Oczami Fiby)
To były najgorsze wakacje mojego życia... O niczym tak nie marzyłam, jak wrócić do szkoły... Miałam dosyć tego miejsca... Któregoś dnia moja mama weszła do pokoju, z kilkoma listami w ręku. Od Lee, Freda, Georga i oczywiście z Hogwartu. Przeczytałam je dopiero potem, były tam pozdrowienia, wzmianka o meczach itp. Do szkoły byłam już przygotowana....

Rozdział 3

[[ŁajnoBombę kupili w ,,Magicznych Niespodziankach Gambola"]] Wszyscy udali się pod składzik na miotły woźnego Flicha, starego i wrednego charłaka, z długimi i nigdy nie uczesanymi włosami, który nigdzie nie ruszał się bez swojej kotki, Pani Norris. Upewniwszy się, że nikt ich nie śledzi schowali się za posągiem, który stał nie daleko składziku, po czym Fred rzucił w tamtym kierunku Łajnobombe, nie musieli długo czekać na reakcje Filcha wybiegł ciężko dysząc i gadając coś pod nosem chwilę sie pokręcił po korytarzu i zniknął za drzwiami swojego gabinetu, który był obok składziku, już mieli iść do pokoju wspólnego gdy nagle przed nimi ''wyrosła'' Pani Norris.
- To kotka Filcha!!!- powiedziała już trochę przerażona Fiby
- Wiejcie! - powiedział George a pozostała trójka nie czekała na kolejne ''zaproszenie'' i rzucili się w kierunku schodów modląc się by nie zachciało sie im zmienić swojej pozycji za nimi było słychac wrzask Argusa ,,Jeszcze was dopadnę parszywe bachory''
                                                         ***
Fiby, Kate, Fred i George szli szczęśliwi, że udało im się uniknąć kłopotów poszli do salonu wspólnego Gryffonów, po czym cała trójka udała się spać.
[[Następnego ranka]] Zbliżała się właśnie godzina śniadania. Nikt nie wspominał o wydarzeniach z dnia wczorajszego. Weszli do wielkiej sali usiedli przy stole i udawali, że nic się nie stało. Nagle Flich jak burza wparował do sali krzycząc na całe gardło
-Potter! Granger! I wy..... Weasleyowie!! Do mnie! Natychmiast!- Cała czwórka, wymieniła przerażona spojrzenia, wiedzieli co się święci. Wszyscy po woli wstali z miejsc i udali się za Flichem do jego gabinetu.
-Wy...... -Mówiąc to dyszał ciężko-Wiem, że to wasza sprawka- Teraz sam dyrektor się wami zajmie.
-Mamy przerąbane- Wydukała po cichu Kate.
-No, nie mów?-  Odpowiedzieli jej równo bliźniacy.-Po woli weszli do gabinetu profesora.
-Panie psorze oni..... Wczoraj..... To ich sprawka.-Mówił szybko woźny.
-Argusie! Opanuj się, co jest ich sprawką?-Skarcił go profesor.
-Oni podłożyli wczoraj bombę pod moim składzikiem! Ja wiem, że to wy.- Cała czwórka wymieniła przerażone spojrzenia. Patrząc na dyrektora, można było się domyśleć, że nie jest zadowolony.
-Czy macie mi coś do powiedzenia?-Powiedział zwracając się do uczniów, ale wszyscy milczeli- Hmmm.... no więc dobrze.... Panie Flichu, nich wyciągnie pan  konsekwencje - Po tych słowach woźny wyszczerzył swoje żółte zęby.
-Minus 25 punktów dla Gryffindoru!
-Ale...-Wyrwało się Fiby, lecz natychmiast zamknęła usta, żeby Gryffoni nie stracili kolejnych punktów.
-Co?! Jeszcze jakieś życzenia Panno Greanger?-Dziewczyna tylko pokręciła głową.- Starzec tylko prychną na nią.
-Skąd pan wie, że to my?!- Powiedziała Kate.
-Pani Norris.- Rzucił starzec i znikną gdzieś za rogiem.
-No to super- Powiedział Fred.
-25 punktów, ja nie wiem jak to nadrobimy.- Odpowiedział mu George. W tej chwili zza rogu wyłonił się Snape.
-Nie.....- Jęknęła razem cała czwórke
-Co wy tu robicie?!
-Am...... My...... Yyyy..... Już idziemy.- Wyjąkała Fiby, po czym ruszyli w kierunku wielkiej sali.



piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 2

*Następnego dnia*

Był to pierwszy dzień nauki w Hogwarcie. Na śniadaniu, do stołu Gryfonów podeszła profesor Mcgonnagall żeby rozdać plan zajęć.
-Panie Jordan.-położyła przed nim kawałek pergaminu i stuknęła w niego różdżką.Po rozdaniu uczniom planów zajęć, udała się w raz z uczniami na lekcje, a pierwsze były zaklęcia, prowadzone przez Filiusa Flitwicka.Kiedy uczniowie poszli do klasy ich oczom ukazał się widok niskiego mężczyzny stojącego na stercie grubych ksiąg.
-Dzień Dobry dzieci, nazywam się Filius Flitwick, będę was nauczał zaklęć.  Zajmijcie swoje miejsca. Dziś pokażę wam jak używać zaklęcia lewitującego. -po skończonej lekcji uczniowie udali się na Transmutacje, którą prowadziła opiekunka Gryffindoru, Minerva Mcgonnagall. Kiedy lekcje się zakończyły uczniowie udali się na obiad. Tym razem na suficie można było zauważyć pochmurne niebo z prześwitującym słońcem. Po ostatniej lekcji uczniowie poszli do swoich dormitoriów.
-To dopiero pierwszy dzień a ja mam już dość.- oznajmił Lee podczas kolacji.
-Spokojnie Jordan jeszcze tylko sześć lat i 364 dni - zaśmiała się Kate
- A na pocieszenie powiem ci, że jutro są dwie lekcje eliksirów- wtrącił się George
- Jak już mówimy o eliksirach to może by tak się udać do tej sali i przygotować małą niespodziankę na jutrzejszą lekcję- Powiedział Fred
-Jaką ''niespodziankę'' masz na myśli- powiedziała lekko zaskoczona Fiby
-No na przykład może podłożymy łajnobombe- odpowiedział jej.
-Ja tam bym podłożył woźnemu.- stwierdził George
-Wybaczcie ale ja idę spaaać- powiedział Lee ziewając
-Dziewczyny?-zwrócił się młodszy z bliźniaków(Fred)
-Nie, ja nie idę- odpowiedziała szybko Fiby na co Fred mruknął po  cichu ''boi się''
-Wcale się nie boje Weasley- syknęła do niego
-A więc idziesz?
-Tak, idę.
-No, to super....Kate?
-chyba znasz odpowiedź- uśmiechnęła się do bliźniąt
-No to jazda!!! - po tych słowach cała czwórka udała się pod składzik, w których woźny Filch trzymał stare miotły, aby podłożyć łajnobombe....




********
Mamy nadzieje, że się podobało.....może uda się jeszcze dzisiaj dodać kolejny rozdział....


Jak myślicie Filch zorientuje się kto podłożył łajnobombe?

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 1

Wszystko zaczęło się 1 września 1989r. W pociągu ,,Expres Hogwart"Kate, Fred, George i Lee siedzieli w peronie 13. W pewnym momencie weszła do nich wysoka, brązowowłosa dziewczyna...
-Hej.... Jest tu wolne miejsce?- Zapytała.
-Jasne wsiadaj- Odpowiedziała jej Kate.  Do końca podróży rozmawiali o statusie krwi, domach w Hogwarcie, lecz za jakiś czas podróż się zakończyła. Do pociągu wsiadł pół-olbrzym.
-Jestem Hagrid! Chodźcie za mną!- Jak powiedział tak zrobili. Kate w przeciwieństwie do Fibby, która szła spokojnie, od razu otoczyła się grupką ludzi.
                                                    ***
[W Hogwarcie] Wszyscy weszli do wielkiej sali, która zamiast sufitu miała aktualnie panującą pogodę, w sali stały 4 ogromne stoły. Po chwili podeszła do nich starsza kobieta o  srogiej twarzy, przemówiła.
-Witajcie w Hogwarcie! Za chwilę zostaniecie przydzieleni do 4 domów. Gryffindoru, Slytherinu, Ravenclawu, Hufelpuffu. Zapraszam za mną.-  Gdy wyczytam czyjeś imię i nazwisko, usiądzie na stołku, a ja na głowę nałoże mu tiarę, która wybierze dom.
-Adrian Pucey!- Po chwili chłopak wstał i usiadł na stołku, a kobieta  nałożyła mu tiarę.
-Aha! No tak.... Sytherin!.
-Lee Jordan!
-Hmm..... Gryffindor!
-Angelina Johnson!
-Hmm.... Niech będzie Gryffindor!
-Katy Potter.- Na sali zapanowała cisza. Drobna dziewczyna usiadła na stołku.
-Hmm.... Gdzie tu cię by przydzielić?Slyt......- Już miała odkrzyknąć tiara, lecz usłyszawszy cichy syk dziewczyny, zmieniła zdanie- Gryffindor!!
-George Weasley
-Gryffindor
-Fred Weasley
-Co? Kolejny Weasley? Jak gnomy normalnie... Gryffindor
-Fabianna Granger
-Hmm..... -Tiara pozostała w długim zamyśleniu- Tu nie....... Tu nie...... A niech tam! Gryffindor!- Kiedy wszyscy zostali przydzieleni, perfekci zaprowadzili ich do dornitorium...