-Ma ktoś ochotę na kremowe piwo?-Zaproponował Artur Weasley. Wszyscy pokiwali głowami.
-11 piw kremowych proszę.- Powiedział do niskiego, łysego i garbiącego się mężczyzny.
-Już się robi-Odpowiedział. Po chwili podszedł do ich stolika. Z kremowymi piwami.
***Już w Hogwarcie***
-Dziś kwalifikacje....- Powiedziała rano rozradowana Angelina Johson. Stojąc w pokoju wspólnym Gryffonów. Po czym Alicja Spinnet oświadczyła, że chciałby być ścigającą.
Po chwili, wszyscy byli już na boisku, gdzie czekało na nich dwóch mężczyzn, ubranych w stroje sportowe w barwach Gryffindoru. A był to nie kto inny jak Charlie Weasley i Oliver Wood. Szukający, oraz obrońca. Po kilku testach na sprawność kapitan Gryffonów ogłosił:
-Wszyscy poradziliście sobie, bardzo dobrze, ale całego domu do drużyny nie wykorzystamy. Tak więc do rzeczy. Pałkarze! Fred i George Weasley! Gratulacje! Dalej, Ścigający! Kate Potter, Angelina Johnson i Fiby Greanger! Gratulacje! Treningi trzy razy w tygodniu, a teraz dziękuję wszystkim.- Po powrocie, do salonu, wszyscy rozmawiali tylko o pierwszym meczu. W końcu nadeszła pora obiadowa.
-Poczta!- ucieszył się Fred, w rzeczy samej nagle z sufitu porozlatywały się sowy z przesyłkami. Po obiedzie bliźniacy oraz reszta ich roku udali się do lochów gdzie odbywały się zajęcia z eliksirów, prowadził je profesor Severus Snape wysoki mężczyzna z zawsze tłustymi włosami. Iż przyszli trochę wcześniej to usiedli pod klasą, po pewnym czasie podeszło do nich dwóch chłopaków w ich wieku byli to: Adrian Pucey i Graham Mountage ze Slytherinu.
-słyszałem, że dostaliście się do drużyny- prychnął Adrian
-a więc dobrze słyszałeś- odpowiedziała spokojnie Kate
- ej Granger tylko może powstrzymaj się od dotykania kafla bo my nie chcemy się szlamem zarazić- zaśmiał się razem z Mountagem, Kate się zerwała z miejsca już myśleli że ślizgoni oberwą jakimś zaklęciem, a ona podeszła bliżej do Puceya
-Nie wietrz zębów bo zachorujesz- już miał jej coś odpowiedzieć gdy nagle za rogu wyłonił się Snape i weszli do klasy. profesor chwile rozglądał się po klasie po czym powiedział
-dzisiaj będziemy robić eliksir Euforii ja was dobiorę w pary więc Granger do Vaisey'a, Spinnet -Bole, Potter- Higgs....- kiedy już wszystkich dobrał w pary to powiedział-radzę dobrze przeczytać wskazówki, które znajdziecie na stronie 12 zaczynamy. Gryfoni nie byli zadowoleni ze swoich ''partnerów'' z tego co było widać ślizgoni w siódmym niebie też nie byli, jednak Kate nie przeszkadzało towarzystwo Terrence'a uważała go za najnormalniejszego ze Slytherinu, dobrze się ze sobą dogadywali i teraz postanowiła, że wykorzysta to
- wiesz może czy Pucey trafił do drużyny- zapytała się go cicho
-tak, Flint całą drużynę wymienił. Teraz są to wszyscy z naszego roku
-czyli kto?
-pałkarze to Bole i Derrick, ścigający Pucey i Mountage, bramkarz Bletchley a szukający to... ja
Podczas gdy Kate i Terrence urządzali sobie miłą pogawędkę Fiby musiała się użerać z Vaisey'em
-dodałam już pancerzyki chitynowe gumuchłonie
- cicho bądź szlamo
- za chwilę zaczniesz się cofać umysłowo.
***
Nadszedł październik czyli pierwszy mecz tym razem grali Gryffindor-Slytherin
- witam, witam na pierwszym meczu Quidditcha nazywam się Lee Jordan i będę komentował mecze-zagrzmiał głos Jordana, który ku swojemu zadowoleniu robił za komentatora-Pani Hooch wchodzi na środek aby zacząć mecz
-To ma być ładna i czysta gra, do wszystkich mówię- spojrzała wymownie w kierunku kapitana ślizgonów.-I mam nadzieję, że taka będzie, a teraz do dzieła- Po czym rzuciła kaflem do góry, który natychmiast przejął Marcus Flint i poszybował w stronę bramki Gryffonów.
-Angelina, próbuje przejąć kafla i Ajjj!!!!!!! To musiało boleć!!- Gdy ścigająca Gryfonów próbowała odebrać kafla uderzył w nią tłuczek odbity przez Luciana Bole'a, gra toczyła się dalej. Slizgoni wygrywali 10 punktami. Ślizgoni byli bezlitośni, Derrick i Bole każdego Gryffona obijali tłuczkiem, ale oni nie dawali za wygraną. Ślizgoni, nie pozostawali im dłużni. W pewnej chwili, tłuczek odbity od Bole'a uderzył w lecącą z kaflem, w stronę bramki przeciwników Fiby, tłuczek uderzył ją w tył głowy. Kafel wyleciał w powietrze a dziewczyna z ogromnym hukiem uderzyła o ziemie.
-Bole! Wrzasnęła Kate wyrywając jednemu z bliźniaków pałkę i odbijając w stronę pałkarza Slytherinu tłuczka, który uderzył go w głowę, na ten ''atak'' natychmiast odpowiedziała pani Hooch.
-Potter co ty robisz?!? Mogłaś go zabić, rzut wolny dla Slytherinu.
- Marcus Flint bierze kafla i szykuje się do rzutu- komentował mecz Lee- podlatuje i rzuca będzie trudny do obrony.. NIE WIERZĘ OBROŃCA GRYFONÓW OBRONIŁ, BRAWO Olivierze.....chwila Charlie poprosił o przerwę - Gryfoni wylądowali
- Robią z nas miazgę- powiedział kapitan- gdzie byliście jak tłuczek zwalił Fiby- zwrócił się do bliźniaków
-pilnowaliśmy by drugi nie zwalił Kate- odpowiedział George
- Charlie przecież dobrze idzie - powiedziała Kate
- przegrywamy -odgryzł się
- a ty w końcu byś rozejrzał się za zniczem- odparła lekko poddenerwowana
-dobra zrobimy tak- powiedział Charlie jakby nie słyszał wypowiedzi Kate- Fred i George została nam tylko jedna ścigająca więc macie latać wkoło niej, nami się nie przejmujcie, więc do dzieła.- odbili się od ziemi, tak jak kazał kapitan bliźniaki pilnowali by Kate się nic nie stało, w tym czasie strzeliła 3 brami ślizgonom, nie mineło 20 min a Charlie złapał znicza, ścigająca nie czekając ani chwili dłużej popędziła do skrzydła szpitalnego gdzie zobaczyła nieprzytomną przyjaciółkę po 5 minutach obok niej zobaczyła resztę drużyny w tym Angelinę, która nie oberwała tak mocno jak Fiby.
***
Ostatni dzień szkoły, praktycznie wszyscy zaczęli się schodzić do wielkiej sali na ucztę pożegnalną i rozdanie pucharu domów, kiedy już uczniowie wszystkich domów przyszli to wstał dyrektor by ogłosić krótką przemowę.
- I kolejny rok dobiegł końca, nie chcę wam przedłużać, więc puchar domu jak widzicie z dekoracji zdobywa Slytherin- ze stołu ślizgonów było słychać okrzyki radości, z innych domów tylko ciche buczenie - Tak, świetnie Slytherin a więc pałaszujcie ...
***
- Co tam jakiś puchar domów przecież my zdobyliśmy puchar Quidditcha, moim zdaniem to lepsze osiągnięcie- powiedziała Kate już w pociągu Hogwart- Londyn
- Może dla ciebie ale nie dla naszego ''braciszka'' do końca wakacji a nawet dłużej będzie gadał, że to przez nas Gryffindor nie zdobył pucharu domów.- odparł Fred
- Strzelam że masz na myśli Percy'ego- odezwała się Fiby
- Jak dobrze nie mieć rodzeństwa- wtrącił się do rozmowy Lee- spokój, nie trzeba się niczym dzielić, Kate nie zastanawiasz się jaki jest twój brat?- zwrócił się do Kate
- Nawet bardzo, cieszę się że go w końcu zobaczę-powiedziała a pociąg zaczął zwalniać, tak jak się pewnie domyślacie byli już na peronie 9 3/4. Emmelina stała razem z Molly mamą bliźniaków, kiedy już mieli wychodzić zatrzymali ich rodzice Fiby.
-Tak sobie pomyśleliśmy czy może Kate, Fred i George nie przyjechaliby do nas na jakiś tydzień w wakacje -zapytała pani Granger.
-Chcecie?- zapytała Molly
-No jasne!!- odpowiedzieli chórem
- to świetnie jak coś to Fiby do was napisze, do widzenia- odparła mama Fiby i tyle ich widzieli
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz