wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 5

Nadszedł czas na obkupienie na nowy rok szkolny, Kate,Emiliana i  Weasleyowie udali się wspólnie na ulicę pokątną. Percy jak zwykle przeglądał jakieś książki, Charlie z Kate udał się do sklepu z przyrządami do Quidditcha, a bliźniaki poszli razem z Lee Jordanem do '' Magicznych Niespodzianek Gambola'' gdzie spotkali Fiby Granger ich przyjaciółkę ze szkoły. Gdy już wszyscy się obkupili. Udali się do ,,Dziurawego kotła".
-Ma ktoś ochotę na kremowe piwo?-Zaproponował Artur Weasley. Wszyscy pokiwali głowami.
-11 piw kremowych proszę.- Powiedział do niskiego, łysego i garbiącego się mężczyzny.
-Już się robi-Odpowiedział. Po chwili podszedł do ich stolika. Z kremowymi piwami.
 


                                                          ***Już w Hogwarcie***
-Dziś kwalifikacje....- Powiedziała rano rozradowana Angelina Johson. Stojąc w pokoju wspólnym Gryffonów. Po czym Alicja Spinnet oświadczyła, że chciałby być ścigającą.
 Po chwili, wszyscy byli już na boisku, gdzie czekało na nich dwóch mężczyzn, ubranych w stroje sportowe w barwach Gryffindoru. A był to nie kto inny jak Charlie Weasley i Oliver Wood. Szukający, oraz obrońca. Po kilku testach na sprawność kapitan Gryffonów ogłosił:
-Wszyscy poradziliście sobie, bardzo dobrze, ale całego domu do drużyny nie wykorzystamy. Tak więc do rzeczy. Pałkarze! Fred i George Weasley! Gratulacje! Dalej, Ścigający! Kate Potter, Angelina Johnson i  Fiby Greanger! Gratulacje! Treningi trzy razy w tygodniu, a teraz dziękuję wszystkim.- Po powrocie, do salonu, wszyscy rozmawiali tylko o pierwszym meczu. W końcu nadeszła pora obiadowa.
-Poczta!- ucieszył się Fred, w rzeczy samej nagle z sufitu porozlatywały się sowy z przesyłkami. Po obiedzie bliźniacy oraz reszta ich roku udali się do lochów gdzie odbywały się zajęcia z eliksirów, prowadził je profesor Severus Snape wysoki mężczyzna z zawsze tłustymi włosami. Iż przyszli trochę wcześniej to usiedli pod klasą, po pewnym czasie podeszło do nich dwóch chłopaków w ich wieku byli to: Adrian Pucey i Graham Mountage ze Slytherinu.
-słyszałem, że dostaliście się do drużyny- prychnął Adrian
-a więc dobrze słyszałeś- odpowiedziała spokojnie Kate
- ej Granger tylko może powstrzymaj się od dotykania kafla bo my nie chcemy się szlamem zarazić- zaśmiał się razem z Mountagem, Kate się zerwała z miejsca już myśleli że ślizgoni oberwą jakimś zaklęciem, a ona podeszła bliżej do Puceya
-Nie wietrz  zębów bo zachorujesz- już miał jej coś odpowiedzieć gdy nagle za rogu wyłonił się Snape i weszli do klasy. profesor chwile rozglądał się po klasie po czym powiedział
-dzisiaj będziemy robić eliksir Euforii ja was dobiorę w pary więc Granger do Vaisey'a, Spinnet -Bole, Potter- Higgs....- kiedy już wszystkich dobrał w pary to powiedział-radzę dobrze przeczytać wskazówki, które znajdziecie na stronie 12 zaczynamy. Gryfoni nie byli zadowoleni ze swoich ''partnerów'' z tego co było widać ślizgoni w siódmym niebie też nie byli, jednak Kate nie przeszkadzało towarzystwo Terrence'a uważała go za najnormalniejszego ze Slytherinu, dobrze się ze sobą dogadywali i teraz postanowiła, że wykorzysta to
- wiesz może czy Pucey trafił do drużyny- zapytała się go cicho
-tak, Flint całą drużynę wymienił. Teraz są to wszyscy z naszego roku
-czyli kto?
-pałkarze to Bole i Derrick, ścigający Pucey i Mountage, bramkarz Bletchley a szukający to... ja
Podczas gdy Kate i Terrence urządzali sobie miłą pogawędkę Fiby musiała się użerać z Vaisey'em
-dodałam już pancerzyki chitynowe gumuchłonie
- cicho bądź szlamo
- za chwilę zaczniesz się cofać umysłowo.
***
Nadszedł październik czyli pierwszy mecz tym razem grali Gryffindor-Slytherin
- witam, witam na pierwszym meczu Quidditcha nazywam się Lee Jordan i będę komentował mecze-zagrzmiał głos Jordana, który ku swojemu zadowoleniu robił za komentatora-Pani Hooch wchodzi na środek aby zacząć mecz
-To ma być ładna i czysta gra, do wszystkich mówię- spojrzała wymownie w kierunku kapitana ślizgonów.-I mam nadzieję, że taka będzie, a teraz do dzieła- Po czym rzuciła kaflem do góry, który natychmiast przejął  Marcus Flint i poszybował w stronę bramki Gryffonów.
-Angelina, próbuje przejąć kafla i Ajjj!!!!!!! To musiało boleć!!- Gdy ścigająca Gryfonów próbowała odebrać kafla uderzył w nią tłuczek odbity przez Luciana Bole'a, gra toczyła się dalej.  Slizgoni wygrywali 10 punktami. Ślizgoni byli bezlitośni, Derrick i Bole każdego Gryffona obijali tłuczkiem, ale oni nie dawali za wygraną. Ślizgoni, nie pozostawali im dłużni. W pewnej chwili, tłuczek odbity od Bole'a uderzył w lecącą z kaflem, w stronę bramki przeciwników Fiby, tłuczek uderzył ją w tył głowy. Kafel wyleciał w powietrze a dziewczyna z ogromnym hukiem uderzyła o ziemie.
-Bole! Wrzasnęła Kate wyrywając jednemu z bliźniaków pałkę i odbijając w stronę pałkarza Slytherinu tłuczka, który uderzył go w głowę, na ten ''atak'' natychmiast odpowiedziała pani Hooch.
-Potter co ty robisz?!? Mogłaś go zabić, rzut wolny dla Slytherinu.
- Marcus Flint bierze kafla i szykuje się do rzutu- komentował mecz Lee- podlatuje i rzuca będzie trudny do obrony.. NIE WIERZĘ OBROŃCA GRYFONÓW OBRONIŁ, BRAWO Olivierze.....chwila  Charlie poprosił o przerwę - Gryfoni wylądowali
- Robią z nas miazgę- powiedział kapitan- gdzie byliście jak tłuczek zwalił Fiby- zwrócił się do bliźniaków
-pilnowaliśmy by drugi nie zwalił Kate- odpowiedział George
- Charlie przecież  dobrze idzie - powiedziała Kate
- przegrywamy -odgryzł się
- a ty w końcu byś rozejrzał się za zniczem- odparła lekko poddenerwowana
-dobra zrobimy tak- powiedział Charlie jakby nie słyszał wypowiedzi Kate- Fred i George została nam tylko jedna ścigająca więc macie latać wkoło niej, nami się nie przejmujcie, więc do dzieła.- odbili się od ziemi, tak jak kazał kapitan bliźniaki pilnowali by Kate się nic nie stało, w tym czasie strzeliła 3 brami ślizgonom, nie mineło 20 min a Charlie złapał znicza,  ścigająca nie czekając ani chwili dłużej popędziła do skrzydła szpitalnego gdzie zobaczyła nieprzytomną przyjaciółkę po 5 minutach obok niej zobaczyła resztę drużyny w tym Angelinę, która nie oberwała tak mocno jak Fiby.
***
 Ostatni dzień szkoły, praktycznie wszyscy zaczęli się schodzić do wielkiej sali na ucztę pożegnalną i rozdanie pucharu domów, kiedy już uczniowie wszystkich domów przyszli to wstał dyrektor by ogłosić krótką przemowę.
- I kolejny rok dobiegł końca, nie chcę wam przedłużać, więc puchar domu jak widzicie z dekoracji zdobywa Slytherin- ze stołu ślizgonów było słychać okrzyki radości, z innych domów tylko ciche buczenie - Tak, świetnie Slytherin a więc pałaszujcie ...
 ***

- Co tam jakiś puchar domów przecież my zdobyliśmy puchar Quidditcha, moim zdaniem to lepsze osiągnięcie- powiedziała Kate już w pociągu Hogwart- Londyn
- Może dla ciebie ale nie dla naszego ''braciszka'' do końca wakacji a nawet dłużej będzie gadał, że to przez nas Gryffindor nie zdobył pucharu domów.- odparł Fred
- Strzelam że masz na myśli Percy'ego- odezwała się Fiby
 - Jak dobrze nie mieć rodzeństwa- wtrącił się do rozmowy Lee- spokój, nie trzeba się niczym dzielić, Kate nie zastanawiasz się jaki jest twój brat?- zwrócił się do Kate
- Nawet bardzo, cieszę się że go w końcu zobaczę-powiedziała a pociąg zaczął zwalniać, tak jak się pewnie domyślacie byli już na peronie 9 3/4. Emmelina stała razem z Molly mamą bliźniaków, kiedy już mieli wychodzić zatrzymali ich rodzice Fiby.
-Tak sobie pomyśleliśmy czy może Kate, Fred i George nie przyjechaliby do nas na jakiś tydzień w wakacje -zapytała pani Granger.
-Chcecie?- zapytała Molly
-No jasne!!- odpowiedzieli chórem
- to świetnie jak coś to Fiby do was  napisze, do widzenia- odparła mama Fiby i tyle ich widzieli 


wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 4

*Rok później, przed rozpoczęciem klasy 2*
(Oczami Lee)
Ten rok, był pełen wrażeń, przypały spowodowane  głupimi pomysłami Freda i Georga. Właśnie sobie przeglądałem księgę zaklęć  gdy mój spokój zaniepokoiła mama .
-Lee listy do ciebie- trzymała w ręce pare listów, podała mi je po czym wyszła. Pierwszy był z Hogwaru przypomnienie kiedy odjeżdza expres - Hogwart i lista książek, następny był od bliźniaków

Drogi Lee

Jak tam wakacje? U nas ok. przyjechała Kate z Emilianą (jej matką chrzestną). Jak pewnie wiesz w tym roku będą eliminacje do drużyny, nasz brat Charlie został  kapitanem z tego co nam mówił to brakuje im pałkarzy i ścigających (Charlie jest szukającym a obrońca to Oliver Wood) my oczywiście będziemy pałkarzami, a pozycję ścigającej obiecał Kate.....

                                                                                                              Pozdrawiamy  Fred i George

Lee choć nie grał w quidditcha to chciał być komentatorem już nawet miał zapewnione że nim będzie obiecała to mu prof. McGonnagall, wziął do ręki kolejny listy były od Kate i Fiby panna Potter podniecała się że będzie ścigającą, a Fiby cieszyła się że rodzice kupią jej kota



(Oczami Freda i Georga)
Wakacje, mijają.... Z jednej strony to dobrze, bo znowu, mogliśmy zobaczyć, się z Fiby i Lee. Ale nie było tak źle, mogliśmy do siebie pisać. Pewnego dnia mama przyniosła nam kilka listów, jeden oczywiście z Hogwaru, na temat książek i takie tam. Drugi był z odpowiedzią od Lee


Hej, Fred, hej George.
U mnie też ok. Pozdrówcie ją ode mnie. Tak, wiem, wiele już o tym słyszałem. Cieszę się, że niedługo się widzimy. Lee.

Kolejny od Fiby:


Hej, chłopaki.
Co tam u was? Mam nadzieję, że wszystko ok. Macie pozdrowienia od moich... yy...... Od  Dayen i Roberta... Ciszycie się na nowe spotkanie z Flichem? Ja osobiście nie mogę doczekać kiedy przyjdą pierwszoroczniacy. To ja kończę pisać. Fiby :)



(Oczami Kate)
Szczerze mówiąc mam dość tych wakacji, brakuje mi przypałów z Flichem, Sanpem itp. Moje rozmyślenia. przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Do pokoju weszli bliźniacy.
-wiesz Emy, powiedziała że jesteśmy tacy sami jak twój ojciec i jego koledzy....
-więc tak sobie pomyśleliśmy żeby wykorzystać któryś z ich pomysłów
-nie znam tego za dużo na przykład urządzili imprezę w bibliotece bo moja mama powiedziała że nie może na niej być ponieważ ma dużo nauki....
-Ekstra chciałbym zobaczyć minę pani Prince....... w tym momencie do mojego pokoju wpadły trzy sowy od Lee, Fiby i Hagrida

 Droga Kate
Ufam żeś zdrowa, ,mam nadzieje że jak wrócisz do szkoły to przyleziesz odwiedzić starego kumpla....Tak  Charlie mi powiedział że zostaniesz ścigającą widzę że krew ojca daje się we znaki może nie wisz ale on tyż był ścigającym no to powtarzam masz odwiedzić mnie...
                                                                                                                                               Hagrid
natychmiast wziełam sie za odpisywanie


Kochany Hagridzie
Tak wszystko ze mną w porządku, widzę że nasz uroczy Charlie Weasley nie umie trzymać buzi na kłódkę....ale  nie ważne a jeśli chodzi o odwiedziny to już możesz szykować ciasteczka dla mnie, wodę na cherbatkę też wstaw
                                                                                                                                      Kate

(Oczami Fiby)
To były najgorsze wakacje mojego życia... O niczym tak nie marzyłam, jak wrócić do szkoły... Miałam dosyć tego miejsca... Któregoś dnia moja mama weszła do pokoju, z kilkoma listami w ręku. Od Lee, Freda, Georga i oczywiście z Hogwartu. Przeczytałam je dopiero potem, były tam pozdrowienia, wzmianka o meczach itp. Do szkoły byłam już przygotowana....

Rozdział 3

[[ŁajnoBombę kupili w ,,Magicznych Niespodziankach Gambola"]] Wszyscy udali się pod składzik na miotły woźnego Flicha, starego i wrednego charłaka, z długimi i nigdy nie uczesanymi włosami, który nigdzie nie ruszał się bez swojej kotki, Pani Norris. Upewniwszy się, że nikt ich nie śledzi schowali się za posągiem, który stał nie daleko składziku, po czym Fred rzucił w tamtym kierunku Łajnobombe, nie musieli długo czekać na reakcje Filcha wybiegł ciężko dysząc i gadając coś pod nosem chwilę sie pokręcił po korytarzu i zniknął za drzwiami swojego gabinetu, który był obok składziku, już mieli iść do pokoju wspólnego gdy nagle przed nimi ''wyrosła'' Pani Norris.
- To kotka Filcha!!!- powiedziała już trochę przerażona Fiby
- Wiejcie! - powiedział George a pozostała trójka nie czekała na kolejne ''zaproszenie'' i rzucili się w kierunku schodów modląc się by nie zachciało sie im zmienić swojej pozycji za nimi było słychac wrzask Argusa ,,Jeszcze was dopadnę parszywe bachory''
                                                         ***
Fiby, Kate, Fred i George szli szczęśliwi, że udało im się uniknąć kłopotów poszli do salonu wspólnego Gryffonów, po czym cała trójka udała się spać.
[[Następnego ranka]] Zbliżała się właśnie godzina śniadania. Nikt nie wspominał o wydarzeniach z dnia wczorajszego. Weszli do wielkiej sali usiedli przy stole i udawali, że nic się nie stało. Nagle Flich jak burza wparował do sali krzycząc na całe gardło
-Potter! Granger! I wy..... Weasleyowie!! Do mnie! Natychmiast!- Cała czwórka, wymieniła przerażona spojrzenia, wiedzieli co się święci. Wszyscy po woli wstali z miejsc i udali się za Flichem do jego gabinetu.
-Wy...... -Mówiąc to dyszał ciężko-Wiem, że to wasza sprawka- Teraz sam dyrektor się wami zajmie.
-Mamy przerąbane- Wydukała po cichu Kate.
-No, nie mów?-  Odpowiedzieli jej równo bliźniacy.-Po woli weszli do gabinetu profesora.
-Panie psorze oni..... Wczoraj..... To ich sprawka.-Mówił szybko woźny.
-Argusie! Opanuj się, co jest ich sprawką?-Skarcił go profesor.
-Oni podłożyli wczoraj bombę pod moim składzikiem! Ja wiem, że to wy.- Cała czwórka wymieniła przerażone spojrzenia. Patrząc na dyrektora, można było się domyśleć, że nie jest zadowolony.
-Czy macie mi coś do powiedzenia?-Powiedział zwracając się do uczniów, ale wszyscy milczeli- Hmmm.... no więc dobrze.... Panie Flichu, nich wyciągnie pan  konsekwencje - Po tych słowach woźny wyszczerzył swoje żółte zęby.
-Minus 25 punktów dla Gryffindoru!
-Ale...-Wyrwało się Fiby, lecz natychmiast zamknęła usta, żeby Gryffoni nie stracili kolejnych punktów.
-Co?! Jeszcze jakieś życzenia Panno Greanger?-Dziewczyna tylko pokręciła głową.- Starzec tylko prychną na nią.
-Skąd pan wie, że to my?!- Powiedziała Kate.
-Pani Norris.- Rzucił starzec i znikną gdzieś za rogiem.
-No to super- Powiedział Fred.
-25 punktów, ja nie wiem jak to nadrobimy.- Odpowiedział mu George. W tej chwili zza rogu wyłonił się Snape.
-Nie.....- Jęknęła razem cała czwórke
-Co wy tu robicie?!
-Am...... My...... Yyyy..... Już idziemy.- Wyjąkała Fiby, po czym ruszyli w kierunku wielkiej sali.



piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 2

*Następnego dnia*

Był to pierwszy dzień nauki w Hogwarcie. Na śniadaniu, do stołu Gryfonów podeszła profesor Mcgonnagall żeby rozdać plan zajęć.
-Panie Jordan.-położyła przed nim kawałek pergaminu i stuknęła w niego różdżką.Po rozdaniu uczniom planów zajęć, udała się w raz z uczniami na lekcje, a pierwsze były zaklęcia, prowadzone przez Filiusa Flitwicka.Kiedy uczniowie poszli do klasy ich oczom ukazał się widok niskiego mężczyzny stojącego na stercie grubych ksiąg.
-Dzień Dobry dzieci, nazywam się Filius Flitwick, będę was nauczał zaklęć.  Zajmijcie swoje miejsca. Dziś pokażę wam jak używać zaklęcia lewitującego. -po skończonej lekcji uczniowie udali się na Transmutacje, którą prowadziła opiekunka Gryffindoru, Minerva Mcgonnagall. Kiedy lekcje się zakończyły uczniowie udali się na obiad. Tym razem na suficie można było zauważyć pochmurne niebo z prześwitującym słońcem. Po ostatniej lekcji uczniowie poszli do swoich dormitoriów.
-To dopiero pierwszy dzień a ja mam już dość.- oznajmił Lee podczas kolacji.
-Spokojnie Jordan jeszcze tylko sześć lat i 364 dni - zaśmiała się Kate
- A na pocieszenie powiem ci, że jutro są dwie lekcje eliksirów- wtrącił się George
- Jak już mówimy o eliksirach to może by tak się udać do tej sali i przygotować małą niespodziankę na jutrzejszą lekcję- Powiedział Fred
-Jaką ''niespodziankę'' masz na myśli- powiedziała lekko zaskoczona Fiby
-No na przykład może podłożymy łajnobombe- odpowiedział jej.
-Ja tam bym podłożył woźnemu.- stwierdził George
-Wybaczcie ale ja idę spaaać- powiedział Lee ziewając
-Dziewczyny?-zwrócił się młodszy z bliźniaków(Fred)
-Nie, ja nie idę- odpowiedziała szybko Fiby na co Fred mruknął po  cichu ''boi się''
-Wcale się nie boje Weasley- syknęła do niego
-A więc idziesz?
-Tak, idę.
-No, to super....Kate?
-chyba znasz odpowiedź- uśmiechnęła się do bliźniąt
-No to jazda!!! - po tych słowach cała czwórka udała się pod składzik, w których woźny Filch trzymał stare miotły, aby podłożyć łajnobombe....




********
Mamy nadzieje, że się podobało.....może uda się jeszcze dzisiaj dodać kolejny rozdział....


Jak myślicie Filch zorientuje się kto podłożył łajnobombe?

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 1

Wszystko zaczęło się 1 września 1989r. W pociągu ,,Expres Hogwart"Kate, Fred, George i Lee siedzieli w peronie 13. W pewnym momencie weszła do nich wysoka, brązowowłosa dziewczyna...
-Hej.... Jest tu wolne miejsce?- Zapytała.
-Jasne wsiadaj- Odpowiedziała jej Kate.  Do końca podróży rozmawiali o statusie krwi, domach w Hogwarcie, lecz za jakiś czas podróż się zakończyła. Do pociągu wsiadł pół-olbrzym.
-Jestem Hagrid! Chodźcie za mną!- Jak powiedział tak zrobili. Kate w przeciwieństwie do Fibby, która szła spokojnie, od razu otoczyła się grupką ludzi.
                                                    ***
[W Hogwarcie] Wszyscy weszli do wielkiej sali, która zamiast sufitu miała aktualnie panującą pogodę, w sali stały 4 ogromne stoły. Po chwili podeszła do nich starsza kobieta o  srogiej twarzy, przemówiła.
-Witajcie w Hogwarcie! Za chwilę zostaniecie przydzieleni do 4 domów. Gryffindoru, Slytherinu, Ravenclawu, Hufelpuffu. Zapraszam za mną.-  Gdy wyczytam czyjeś imię i nazwisko, usiądzie na stołku, a ja na głowę nałoże mu tiarę, która wybierze dom.
-Adrian Pucey!- Po chwili chłopak wstał i usiadł na stołku, a kobieta  nałożyła mu tiarę.
-Aha! No tak.... Sytherin!.
-Lee Jordan!
-Hmm..... Gryffindor!
-Angelina Johnson!
-Hmm.... Niech będzie Gryffindor!
-Katy Potter.- Na sali zapanowała cisza. Drobna dziewczyna usiadła na stołku.
-Hmm.... Gdzie tu cię by przydzielić?Slyt......- Już miała odkrzyknąć tiara, lecz usłyszawszy cichy syk dziewczyny, zmieniła zdanie- Gryffindor!!
-George Weasley
-Gryffindor
-Fred Weasley
-Co? Kolejny Weasley? Jak gnomy normalnie... Gryffindor
-Fabianna Granger
-Hmm..... -Tiara pozostała w długim zamyśleniu- Tu nie....... Tu nie...... A niech tam! Gryffindor!- Kiedy wszyscy zostali przydzieleni, perfekci zaprowadzili ich do dornitorium...