czwartek, 12 września 2013

Rozdział 11

-Słuchaj... yyy...nie mogę muszę...- zaczęła się jąkać-  obiecałam, że pomogę Harremu w eliksirach- wypaliła
- co? ty nienawidzisz eliksirów...
- dla rodzeństwa robi się wyjątki... przepraszam muszę już iść
- zajmę ci tylko chwilkę
-naprawdę nie dzisiaj
-to kiedy?
-nie wiem pa
Katy chcąc czy też nie musiała się udać do salonu Gryffindoru, przy kominku siedzieli Oliver i Lee, ten pierwszy nawet nie wymienił z nią spojrzenia, tępo wpatrywał się w ogień w kominku a Jordan ciepło się do niej uśmiechnął i poklepał miejsce obok siebie, dziewczyna od razu usiadła obok przyjaciela.
- od kilku dni dziwnie się zachowujesz... coś się stało- zapytał ciemnoskóry chłopak po chwili
-nie wszystko w porządku
- trochę cię już znam i....
-dobrze ja ciebie też znam, a teraz jeśli pozwolisz ja pójdę spać, dobranoc - powiedziała choć wcale jej nie chciało się spać, po prostu nie miała ochoty na ''przesłuchanie'' gdy weszła do dormitorium dziewczyn z trzeciego roku zobaczyła zapłakaną Fiby
- coś się stało?- zapytała
-nie, coś mi wpadło do oka- odpowiedziała ocierając łzy a Katy się zaśmiała
-coś z tym krukonem?
-Katy, on jest puchonem- pouczyła przyjaciółkę
- może być..więc- Granger wzięła głęboki wdech po czym powiedziała
-jestem chyba zbyt zazdrosna...widziałam jak rozmawiał z jakąś dziewczyną, ładna była, śmiali się ale w końcu  to była tylko rozmowa taka koleżeńska.. nie?  a ja mu zrobiłam awanturę i kazałam nie pokazywać się na oczy przez najbliższy miesiąc a teraz tego żałuję
- no to nieźle
-ta nieźle
- powiedz, że po prostu poniosły cię nerwy
- nie wiem.... chyba już pójdę spać 
-jasne. Dobranoc.
-Dobranoc.- Jednak dla Kate noc nie była taka ,,Dobra" jak jej tego życzyła przyjaciółka. Przez długi czas rozmyślała o przystojnym Ślizgonie. Jednak pełna obaw na temat jutrzejszego dnia zasnęła.
***Następnego dnia, Sobota, Śniadanie***
-A no ten, widzieliście Fiby???
-Ciągle jest w sypialni, chyba nie ma co liczyć na jej obecność.- Odpowiedziała Kate, wciąż zwrócona w stronę stołu Ślizgonów.
-A ty co?! Skarbu tam szukasz?-Warkną na nią w pewnym momencie Wood.
-A nawet jeśli to co? Tatuś zabroni??- Po tych słowach Oliwer po prostu wstał i wyszedł.
-Dobrze mu tak- Syknęła.
-T... to ja pójdę zobaczyć co u Fiby.-Wyrwał nagle Fred.
-Taaaaaak, ja chyba pójdę upilnować, żeby Wood nie zrobił, żadnej głupoty.- Odparł George i tak samo jak jego bliźniak o prostu wstał i wyszedł. Gryffonka, została sama, ale nie na długo, bo w pewnej chwili, do slai weszła Granger.
-Hej... I jak tam?-Zapytała przyjaciółkę siadając koło niej.
-Po prostu świetnie. A jak u Ciebie?
-A no genialnie. Idziesz?- Po czym obie dziewczyny wyszły z sali.
-Masz zamiar z nim pogadać?- Zapytała Fiby, kiedy nagle zobaczyła Terenca idącego nie opodal ich.
-J..ja nie wiem, chyba nie...... A ty?-Zwróciła się do przyjaciółki gdy ujrzała Cedrika, wychodzącego tuż za rogiem.
-Nie wiem..... Chyba tak.
-To powodzenia.
-Nawzajem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz