piątek, 13 września 2013

Rozdział 12

Gdy Fiby poszła pogadać ze swoim chłopakiem, Kate ruszyła w stronę dziedzińca transmutacji, jednak drogę zastąpił jej nie kto inny jak ślizgon Terrence Higgs
-no a teraz możemy pogadać ?- zapytał
-Terrence ja...
- tym razem z czego musisz pomóc Harremu, bo wiesz jak ostatnio miałaś pomagać mu z eliksirów to on siedział w bibliotece ze swoimi przyjaciółmi i jakoś nie wyglądał na takiego, który się gdzieś śpieszy- Potter w tym miejscu zatkało mogła wymyślić inną wymówkę- zajmę ci dosłownie chwilkę
-dobrze
- to na początek dlaczego mnie unikasz?
-nie unikam cię.- powiedziała obojętnie
-a jak cię pocałuję to oberwę?- Kate kolejny raz zatkało
-nie dowiesz się jeśli nie spróbujesz- chłopak na zachętę nie czekał natychmiast wykonał swój zamiar
- co powiesz jak się ciebie zapytam o chodzenie?
-odpowiem ''tak''
-naprawdę?- Higgs podniósł ją i zakręcił wokół własnej osi...
- puść mnie idioto - powiedziała Kate śmiejąc się
-to ja cię kocham a ty mnie wyzywasz, no ładnie
-zaraz mam numerologię....

*Na obiedzie*
-Hej, i jak pogodziłaś z Diggorym???- Kate zaczepiła Fiby.
-N... nie, ja nie wiem, co robić. A jak u Ciebie?- Potter uśmiechnęła się do niej znacząco.
-Wiedziałam!!!
-Pff.....
-Nie żadne pff, tylko tak!- W pewnej chwili, do sali wpadł Diggory.-J....ja już pójdę.
-Ok. Pa i powodzenia!- Krzyknęła za nią. Fiby wyszła z wielkiej sali. Zaczęła iść w stronę Salonu Gryfonów. W pewnej chwili, ktoś złapał ją za nadgarstek, a był to nie kto inny jak Cedrik Diggory.
-Nie masz mi nic do powiedzenia?- Dziewczynie kompletnie odebrało mowę. Nie spodziewała się, takiego obrotu wydarzeń.
-Ja, nie.... Bo ja...- Nie miała pojęcia co powiedzieć.-Najpierw robisz mi awantury i gadasz jak najęta, a teraz co?- Powiedział z lekką złością.
-Ja... Cię przepraszam. Nie chciałam-Znowu spróbowała odejść, ale chłopak jej na to nie pozwolił.
-Nawet nie próbuj.
-Czego ode mnie oczekujesz?
-Wyjaśnień!
-Co mam ci wyjaśniać? Mam ci wyjaśnić, to, że byłam zazdrosna?! Że, wybacz mi, ale jeśli widzę ładniejszą dziewczynę, z kimś kogo kocham, to jestem. Zła?!- Chłopak przyciągną ją do siebie bliżej i pocałował.
-Tak właśnie to masz mi wyjaśnić..... Kocham cię.
***22.30***
-Kate a, gdzie ty wybywasz?????
-Idę do Terrenca.
-Kate!!! Chcesz, żeby Gryfoni, stracili, kolejne punkty?
-Nic, nie stracimy, bo mnie nie przyłapią.
-Jak uważasz.
-Paaaa
***Chwilę później***
-Kate- Uśmiechną się do niej Ślizgon  Po czym ją pocałował.
-Cześć.
-Tylko cześć?
-Cześć misiu.
-Tak lepiej. Chodź ze mną.
-Gdzie???
-Zobaczysz. Chodź.
-Nie lubię niespodzianek
- Wie.... -nagle urwał, z klasy niedaleko ich wyłoniły się dwie postacie byli na coś wkurzeni, a tymi postaciami okazali się Harry i Ron..
-Harry co ty robisz o tej godzinie poza sypialnią, nie wiesz że nie wolno się pałętać uczniom o tej godzinie po zamku?
-my...yyy...właśnie wracaliśmy z... biblioteki- zaczął się plątać
-dobrze wracajcie  jak najkrótszą drogą do salonu Gryfonów, jak nie to będę wiedziała, mam całkiem dobre kontakty z duchami i portretami.... jasne?
-Tak- odpowiedział ze spuszczoną głową- dobranoc- dodał i odszedł
- jak myślisz co tu robili -zapytał Terrence z dziwną miną
-nie wiem....ale się dowiem

* 2 miesiące później*
 Te dwa miesiące minęły normalnie, już nawet było mniej kłótni pomiędzy Kate a Oliverem, właściwie to wcale się do niej nie odzywał odkąd się dowiedział, że chodzi z Terrencem, Fiby przez ten czas 3 razy pokłóciła się z Cedrikiem ale szybko się godzili, roiło się też od dowcipów Freda i George, regularnie chodzili na herbatkę do Hagrida. Kate parę razy w tygodniu otrzymywała listy od Charliego z czego Higgs był niezadowolony.....
Był deszczowy czwartek panna Potter właśnie szła w kierunku sali, w której miała się spotkać z Terrencem, nagle zza rogu wybiegła Hermiona
-Ha....Harry jest w skrzydle szpitalnym- powiedziała zdyszana
-Co!?!- natychmiast ruszyła w kierunku skrzydła gdy tam się znalazła zobaczyła nieprzytomnego brata, obok niego stał Dumbledore, McGonnagall  i Pani Pomfrey
Kate usiadła na łóżku, dowiedziała się, że Voldemort próbował wykraść kamień Filozoficzny, który był schowany na 3 piętrze...
Minęło parę dni Kate jak tylko miała wolne siedziała przy Harrym, dziś było tak samo, właśnie zakończyła się lekcja zielarstwa, kiedy weszła do skrzydła szpitalnego jej oczom ukazał się widok, który bardzo ją ucieszył, Harry siedział na łóżku uśmiechnięty.
-Harry, jak się cieszę że się obudziłeś, dobrze się czujesz?
-Tak wszystko w porządku....Kate?
-Słucham?
- Myślisz, że Voldemort wróci do szkoły?
-Sądzę, że jakoś będzie próbował się tu dostać, ale dopóki jest profesor Dumbledore to nie ma się czego bać ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz